Dawno mnie nie było!
Głównie dlatego, że mam tak starego laptopa, że trudno go włączyc i porusza się po stronach jak żółw, kiedy się zawiesza. Przechodząc do rzeczy: waga wciąż 63 kg. Utrzymuje się i to jest akurat dobra wiadomośc, że po długiej głodówce nie mam efektu jojo, jedząc normalnie. Na razie nie odchudzam się. Mam teraz sesję i bardzo się stresuję. Na szczęście udało mi się zaliczyc wszystkie przedmioty w pierwszym terminie, teraz tylko egzaminy. Zamówiłam sobie jedną książkę, mam nadzieję, że dojdzie na jutro, bo musze doczytac na niedzielny egzamin. W pracy wzięłam wolne na jutro i przyszły piątek, żeby się jeszcze pouczyc. Mówiąc szczerze, miałam ten semestr bardzo słaby, dlatego cieszę się z każdego zaliczonego etapu. Muszę zdac ten semestr, szkoda mi odpuszczac studia ze względu na chorobę. Chociaż po zmianie leku zaczęłam czuc się lepiej, nie mam problemu, żeby wstac rano a wcześniej potrafiłam spac do 11, a w weekendy cały dzień :o
Mama ma urodziny, nie jesteśmy ze sobą w dobrych kontaktach a raczej po wieloletnim kryzysie ale pewnie do niej zadzwonię. I tak jest lepiej niż było.
Czytam wasze blogi codziennie. Szkoda, że niektóre z was piszą raczej rzadziej niż częściej.
Tworzę listę blogów, które czytam. Jak kogoś pominęłam to proszę o zastawienie jakiegoś śladu a na pewno będę was systematycznie dodawac:)
Do diety planuję wrócic po zaliczeniu egzaminów. W marcu, o ile nie będzie śniegu i mrozu (na co się nie zapowiada) będę jeździła do pracy rowerem tj. godzina w jedną stronę, a rano po drodze wstąpię na basen. Niedawno jak próbowałam pływac to dawałam radę tylko 30 minut. Kiedyś przy lepszej formie nawet godzinę.
Postaram się pisac częściej i u siebie i u was. Trzymajcie się!