Hej!
Nie pisałam od kilku dni, bo nie było o czym. U mnie zastój. Waga pokazuje 63,6. Jedyne co mi pozostaje to nie załamywać się i próbować iść do przodu. Ostatnio nie za wiele rzeczy mi wychodzi. Przez leki czuję się jak warzywo, tylko bym leżała i patrzyła w sufit. Ale nie dziś! Już jestem spakowana i idę na basen. Liczę na to, że nie będzie to jednorazowy wypad a początek regularnego chodzenia. Dwa lata temu schudłam chodząc na basen. Nawet jedzenia szczególnie nie pilnowałam. Poza tym, że nie jadłam słodyczy. Ale to było lato i można było zastąpić słodycze świeżymi owocami, malinami, borówkami...Na śniadanie zjadłam jedno pieczywo chrupkie z łyżeczka masła orzechowego, na obiad mam połowę torebki ryżu z warzywami, zaś na kolację druga połówka ryżu na mleku z połówką brzoskwini z puszki. Zapowiada się smacznie!
Zaglądam na wasze blogi codziennie, kiedy jadę i wracam z pracy. Niestety nie jestem wtedy zalogowana na telefonie i nie mogę pisać komentarzy. Obiecuję, że go nadrobię wkrótce.
Trzymajcie się swoich postanowień!
Basen to świetna sprawa!
OdpowiedzUsuńwspółczuję, ja chyba z miesiąc tak leżałam i patrzyłam nie w sufit ale w tv. zombie takie, ale leki mi pomogły. wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuń