piątek, 28 lutego 2020

28#

Zdałam sesję poprawkową. Uf!. Wciąż na powierzchni. Rozpoczynam nowy semestr. Co prawda mam dzisiaj tylko statystykę. Pomijając ją, mam fajne zajęcia. Między innymi Diagnozę psychologiczną. Już zaczęłam czytac ksiązkę. Niestety ta statystyka jest w piątki o 15:40 a rano mam terapię także mam wolny dzień w pracy, tzn. urlop na te dni studiujące. Kiepskie rozwiązanie ale jedyne jakie znalazłam. Mogłabym odpuścic ten wykład ale podobno to trudny przedmiot a ja postanowiłam zdac sesję letnią w pierwszym terminie, bo we wrześniu lecę na urlop.
Odstawiłam jeden lek i teraz czuję się o niebo lepiej. Mam więcej energii, mniej śpię, dopisuje mi nastrój i mam czysty, rozjaśniony umysł.
Odpuściłam dietę keto. Nie byłam w stanie jeśc tyle tłuszczu. Muszę się przyznac, że waga poszła w górę. Aktualnie 64,5. Dramat. Jednak po wykładzie idę do sklepu i wieczorem będę gotowała zupę krem z pomidorów i robiła kotlety sojowe. Postanowiłam jeśc lekko, włączyc znacznie więcej warzyw do diety i białka. Miałam przez chwilę próbę włączenia mięsa do diety ale już nie jestem w stanie jeśc mięsa. Odzwyczaiłam się, tyle pracy poszłoby na marne i w mięsie teraz widzę tylko martwe zwierzęta, więc nie przechodzi mi przez gardło. Nawet nie mogę tego kroic, obrabiac itp. Muszę jednak poszerzyc swoje horyzonty wegetariańskie i odżywiac się mądrze zapewniając odpowiednią ilośc protein, węgli, tłuszczy etc.
Latam od wczoraj podekscytowana, chociaż nic się nie wydarzyło. Lubię te stany.
Terapeutka powiedziała rano, że są w terapii znaczne postępy. I podobno tak twierdzi też jej superwizorka. Dobra wiadomośc, bo mam naprawdę zrytą psychikę.
Nie miejcie mi też za złe, jeśli jeszcze nie dodałam waszych blogów do listy. Jak już wspominałam, mój laptop ma tempo żółwia i potrzebuję trochę czasu na ogarnięcie bloga.

Trzymajcie się!


poniedziałek, 17 lutego 2020

#17 keto

Przespałam się z myślą o diecie ketogenicznej i wstałam rano, zrobiłam zakupy i ruszam z dietą od dzisiaj. Na śniadanie jajecznica na maśle z boczkiem i pomidorami, a na obiad mam pieczonego łososia plus do tego pomidory z cebulką i śmietaną. Jeszcze nie wiem, co zjem na kolację. Chciałam kupic awokado, ale było niedojrzałe. Przemyślę to w pracy. 
I tak, postanowiłam też wdrożyc do diety trochę tłustego mięsa. Do tej pory to na pewno jadłam za dużo węglowodanów. Ale to tylko jako dodatek np. do jajecznicy. Głównie chcę się oprzec na rybach, jajkach, serze, awokdado i orzechach.

Lecę na kawę i uczyc się. Miłego dnia dla wszystkich!


niedziela, 16 lutego 2020

#16

Hej, chudzielce!
Nie zdałam dwóch egzaminów i będę miała poprawkę w najbliższą sobotę. Jestem zestresowana, bo nie wiem co zrobię jak nie zdam. Pierwszy raz w życiu nie zdałam egzaminów, a studiowałam już jeden kierunek i leciałam na 5.
Żeby sobie poprawic trochę humor czytam o różnych dietach. Wpadła mi w oko ketogeniczna. Już o niej słyszałam wcześniej ale nie zagłębiałam się w temat.
Kiedyś bardzo ładnie chudłam na diecie dukana. Mi bradzo odpowiadają takie diety, na których można jeśc dowoli nawet jeśli są to określone produkty. Nie muszę liczyc kalorii itp. O Dukanie też myślałam ale minusem jest to, że nie jem mięsa od roku, więc częśc produktów mi wypada. Mogłabym je zastąpic rybami. Ale z drugiej strony na ketogenicznej można jeśc i ryby i owoce, których mi brakowało Dukanie. Może warto spróbowac czegoś nowego.

Czytam o tej diecie głównie tu: https://olalalchf.pl/

Mam jeszcze tydzień na zastanowienie się, co z moją dietą dalej. Zobaczymy, a teraz idę sprzątac. Trzymajcie się waszych diet!

piątek, 7 lutego 2020

#7

Zostały mi dwa egzaminy, jutro i w niedzielę, ale ten najcięższy udało mi się już zdac, więc teraz musi byc już tylko lepiej. Dwa dni i będę mogła zając się dietą. Po weekendzie czeka mnie jeszcze załatwianie kilku spraw od rana, więc nie pójdę na basen, ale od 17 II (oczywiście jeśli nie będzie poprawek) wrócę na basen. Ale to tak na pewno wrócę na regularne pływanie. Potrzebuję schudnąc 8 kg, żeby czuc się dobrze, ale chciałabym zejśc tak do 47, a potem zobaczymy co dalej. Dwa lata wstecz udało mi się schudnąc ładnie na basenie, nawet jedząc normalnie. Nie obżerając się, ale jedząc normalnie. Wiadomo, że wiosną i latem jest łatwiej. Nawet chudnąc 2 kg na miesiąc, licząc od marca, zdążyłabym do czerwca. Przecież to nie jest nie do zrobienia!

Wszyscy Ci, co uporali się już z sesją, szczere gratulacje!