niedziela, 15 listopada 2020

listopad

 Witajcie!

Jestem, żyję. Nadal mam popsuty laptop i raczej go szybko nie naprawię. Czytam was codziennie ale korzystanie z bloga na telefonie jest dla mnie zbyt skomplikowane. Cieszę się, że jesteście, piszecie i walczycie. Cieszę się, że wróciłaś koktajlowa :) 

Co u mnie? Od trzech tygodni jestem na diecie 1600 kcal. W każdym tygodniu chudłam 600 g, czyli książkowo. W zeszłym tygodniu kupiłam rowerek stacjonarny, magnetyczny. Był to dla mnie wydatek ale mam nadzieję, że się opłaci. Wczoraj waga pokazała równo 70 kg. Od szpitala schudłam 3 kg. Mam nadzieję, że jak pojawi się 6 z przodu to pójdzie z górki. 

Pamietajcie, że nawet jak nie komentuję to jestem z wami na bieżąco. Postaram się oczywiście być aktywna. Trzymajcie się! 

sobota, 25 lipca 2020

#powrót

Hej!
Wracam po długiej przerwie. Moja nieobecność była spowodowana nawrotem choroby. Spędziłam  dwa miesiące w szpitalu. Podawali mi tam nowe leki, między innymi olanzapinę, po której się tyje. Kiedy mnie przyjmowano ważyłam 65 kg a przy wypisie już 73 :/ Jestem załamana tym faktem, ale z drugiej strony jestem w miarę  stabilna. Zaraz po wyjściu ze szpitala umówiłam się na wizyt e do mojego lekarza i odstawiliśmy ten lek na coś, co nie wpływa na wagę. Wróciłam do diety. Najpierw 1600 kcal a aktualnie 1500 kcal. Schudłam jeden kilogram dopiero :/ Zaczęłam chodzić na siłownie, dokładnie trenuje sobie spokojnie na bieżni. Nie mam super kondycji, ale znalazłam fajny program treningowy dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z bieganiem. Na razie wkręciłam się ale też jestem na zwolnieniu (wracam do pracy na początku sierpnia), więc nie wiem jak to będzie, gdy wrócę do pracy. Czy będę miała siłę wstawać rano, żeby pójść na trening? Albo po pracy? Zobaczymy, muszę się postarac, wszystko w moich rękach. Wiem też, że muszę zadbać o moje zdrowie psychiczne, żeby nie wracać ciągle do szpitala. Odświeżyłam też rower, mam nadzieję, że będę miała siłę, żeby jeździć rowerem do pracy.
Trudno mi się wraca na terapię. Czuję, i terapeutka też tak uważa, że zrobiliśmy, niestety, krok w tył w terapii. A zaraz terapeutka idzie na urlop.
Nie wiem, co dalej zrobić ze swoim życiem. Wracam do odchudzania, może to zajmie mi trochę mysli.
Laptop całkiem już padł, ma swoje lata, więc i prawo do tego. Będę pisała mniej, ale wasze blogi czytać regularnie, to daje mi motywację.
Trzymajcie się ciepło!

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

3/14

To mój trzeci dzień diety 1500 kcal. Na razie idzie mi dobrze. Staram się jeśc produkty, które łatwo przeliczyc na kalorie.

Dzisiejsze menu:
banan 116 kcal
Mirinda Orange 102 kcal
Jogurt Activia 193 kcal
kasza gryczana z sosem pieczarkowym 509 kcal
Jajecznica z 4 jajek + kiwi 571 kcal

Razem: 1491/1500

sobota, 4 kwietnia 2020

1500 kcal

Hej!
Jak wiecie ostatnio (jak wiele osób) nie mam zbyt dużo rzeczy, które mnie zajmują, więc jeszcze raz próbuję z dietą i liczeniem kalorii. Tym razem stawiam na dietę 1500 kcal i startuję z wagą 65 kg. Zaczynam już dzisiaj. Jeśli po 2 tygodniach waga nie będzie spadała to zacznę obcinac kalorie, tak żeby znaleźc jakieś optimum dla organizmu. Oczekuję od tej diety wolnego ale sukcesywnego spadku wagi. Zadowolę się 2 kg na miesiąc. Raczej nie planuję już wracac do głodówek, bo to jest wyniszczające dla organizmu a nie ma po tym spektakularnych efektów a po powrocie do normalnego jedzenia kg znowu lecą w górę. Postaram się wrzucac codzienne bilanse. Niestety dzisiaj zaczęłam z "grubej rury", bo na śniadanie zjadłam dwa gofry, które po przeliczeniu okazały się bardzo kaloryczne. Będę jeszcze edytowała tego posta, bo jeszcze nie rozplanowałam co będę jadła do końca dnia. Dieta jest podzielona na 14-dniowe cykle. Po każdym cyklu będę odnotowywała wagę, a więc koniec z codziennym ważeniem.


Bilans:
dwa gofry z mąki kokosowej i pszennej 617 kcal
Mirinda 330 ml 102 kcal
Pierogi z malinami 200 g 500 kcal
twaróg chudy z łyżką śmietany i 2 łyżeczkami cukru 303 kcal

Razem: 1522/1500


niedziela, 29 marca 2020

#kwarantanna

Chyba popsuł mi się czytnik książek. Oczywiście nie mogło byc lepszego momentu tylko okres kwarantanny. A miałam takie plany czytelnicze. Wiele rzeczy ostatnio się sypie a problemy wracają jak bumerang. Dotyczy to także terapii. Co z terapeutką znajdziemy rozwiązanie, żeby się spotykac to zaraz te nowe mozliwości są blokowane jedne po drugich. I do tego stopnia, że ostatecznie musiałyśmy się przenieśc na skype. Bo nawet prywatnie nie może się spotykac z pacjentami. Oczywiście to wymysł MZ. Na razie taka sytuacja będzie się utrzymywała przez dwa tygodnie. Co będzie dalej tego nikt nie wie.
Nie wiem, co ze sobą począc. Nie lubię chodzic do pracy ale dobrze, że ta praca jest, bo w domu bym zaczęła świrowac. I to tyle. Upiekłam gofry, ale nie miałam z czym zjeśc, więc poszły tak na sucho.

sobota, 21 marca 2020

sobota dzień kota

Ale się nasprzątałam dzisiaj a to jeszcze nie koniec. Znowu trochę odżyłam. Mam sporo energii. Powiem wam, że wyklarowała się sytuacja z terapią. Terapeutka obeszła system i nadal możemy spotykać się face to face. To jest w niej wspaniałe, że walczy o nas. Jestem już 5 lat w terapii. Sporo.

Mało mam aktywności. Poza pracą praktycznie nic a takie miałam plany przed epidemią. Teraz została mi praca i spacery do sklepu i z powrotem. Nic szczególnego mnie nie zajmuje dlatego w wolnym czasie zazwyczaj przeglądam internet i czytam wasze wpisy. Odeszłam od systemu liczenia kalorii. Chciałam się odchudzić basenem ale zostałam uziemiona. Zrobi się trochę cieplej to zacznę jeździć do pracy rowerem a mam daleko, więc to też będzie ładny trening. Czekam tylko na unormowanie się temperatury. W zakresie diety próbuję tylko jeść odpowiednio zbilansowane posiłki. Unikać przejadania się i jedzenia słodyczy. Raz wychodzi lepiej, innym razem gorzej ale nie miałam napadów jedzeniowych do tej pory. Chodzimy teraz raz w tygodniu na większe zakupy.
Chciałabym kupić urządzenie do wypiekania chleba ale mój K. jest sceptycznie nastawiony. Właściwie mamy te same wątpliwości czy faktycznie będzie używany czy tylko raz, dwa a potem leżeć w szafce.

To na tyle. Trzymajcie się ciepło.

niedziela, 15 marca 2020

#15

Zamknęli Poradnię, w której się terapeutyzuję. Oczywiście nikogo to nie obchodzi, że my też jesteśmy pacjentami i odgradza nas się od opieki medycznej, która jest nam niezbędna. I wszystko przez świrowanie z tym wirusem. Będę chodziła prywatnie do mojej terapeutki ale ona pracuje też w szpitalu i może się zarazić albo mieć kontakt z zarażonym a wtedy zostanie poddana kwarantannie i nie będziemy mogły się widywać. Zostaje możliwość kontaktu przez skype ale to wtedy nie jest terapia tylko utrzymywanie kontaktu. Jestem rozbita i rozhuśtana emocjonalnie z tego powodu. Wymiotowałam i mam drgawki. Jutro muszę iść do pracy i po chuj to wszystko.