W Sylwestra i Nowy Rok jadłam słodycze. Nawet nie tak, że miałam na nie ochotę ale dlatego, że były. Najgorsza z możliwych opcji. I piłam pepsi. Waga rano pokazała 62,9 +300 g. Od jutra zaczynam od nowa. Postanowiłam jednak, że nie będę urządzała sobie głodówek, żeby nie rozwalić metabolizmu. U jednej z was przeczytałam, że chudniecie nawet 1,7 na tydzień. Wow. Tyle to ja chudnę może w przeciągu miesiąca i to na niskich bilansach. Trzeba wrócić do jedzenia ryżu z warzywami i w ogóle jedzenia tylko mniej i unikać niewartościowych produktów.
Nowy rok, nowy miesiąc, nowe wyzwania. Pocieszam się, że mam bardzo realistycznie postawiony cel, więc wszystko w moich rękach!
Niestety muszę się przyznać, że ostatnio lecę sobie w kulki, jeżeli chodzi o branie leków. Raz wezmę, raz nie wezmę, w różnych dawkach i porach. Muszę się usystematyzować i z lekami i z jedzeniem. Powinnam też ogarnąć pokój, żeby żyć w ludzkich warunkach.
Spokojnie nadrobisz te 300 gram, czasem to wina też gromadzącej się wody, może to było też przyczyną.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o leki i jedzenie, to może jakaś aplikacja z przypominajkami? A nawet "budzik" o określonej porze dnia?
Myślałam, że tylko ja tak mam z lekami. Przez5 dni biorę regularnie, potem nie wezmę, miesiąc przerwy i na nowo zaczynam brać - istna komedia i dramat w jednym :'). I jak wtedy oczekiwać rezultatów? Hahaha. Z tym odchudzaniem - klasycznie, na spokojnie. W końcu organizm każdej z nas jest inny! Powodzenia życzę ;) i dziękuję za komentarz oraz życzenia.
OdpowiedzUsuńJa z chorobą afektywną dwubiegunową ogarnęłam się jak kupiłam sobie tygodniowy pojemnik na leki - polecam zapytać w aptece :)
OdpowiedzUsuńhttps://koktajlowasdream.blogspot.com/