Wracając wczoraj z pracy późnym wieczorem, natknęłam się na lisa na osiedlu. Smutny był to widok. Szukał jedzenia. Szkoda mi tych zwierząt, my żremy z nadmiarem, tyle jedzenia się marnuje a głód jest wokół nas. Jeszcze bardziej zmotywowało mnie to do nie jedzenia.
Bilans z wtorku 700 kcal
sok pomarańczowy Tymbark 300 ml 132 kcal
gorący kubek 90 kcal
pół kajzerki z jajkiem sadzonym, tuńczykiem w sosie własnym, sosem czosnkowym
pół woreczka ryżu białego
Może pozostanę na razie w granicach 700 kcal, żeby uniknąć napadowego zmęczenia. Zobaczę czy waga też zacznie spadać, najwyżej obniżę znowu do 500 kcal.
Waga nadal pokazuje 60 kg.
Taaak, albo głodnych ludzi. Bardzo często trudno niestety ich odróżnić od zwykłych alkoholików. To również przejmujący widok.
OdpowiedzUsuńNa pewno w końcu spadnie - jesz mało a powodów zastoju może być mnóstwo - zatrzymanie wody, okres, brak toalety... Nie poddawaj się, trzymaj się.
Ładny bilans :> Trzymaj się
OdpowiedzUsuń