tj. jakieś 200 kcal
i dzisiaj jeszcze nic nie jadłam. Jeśli poczuję głód to wypiję taki sam koktajl.
Waga rano pokazała 63,1! A więc chudnę, powolutku ale sukcesywnie. Może do wiosny uda się te 55 kg. A potem do lata 50. Marzę o tym i mam w sobie siłę! Jak na razie :)
W czwartek mam rozmowę o pracę. Nie wiadomo co z tego wyniknie ale fajnie, że w ogóle zapraszają mnie na rozmowy.
I jestem z siebie trochę dumna, bo wcześniej każdy smutek i stres zajadałam a teraz daję radę bez tego. Właściwie jeszcze bardziej jestem zmotywowana.
Cel do lata: od foki do szparagi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz