Wczoraj zjadłam 3 marchewki, na obiadokolację pół bułki z serkiem czosnkowym.
Waga wczoraj i dzisiaj pokazuje 62,6. Jestem na minusie 100 g. Każde 100 g cieszy. Małymi kroczkami do przodu jak to mówią.
Kupiłam sobie krem pod oczy za 76 zł. Serce mnie bolało jak płaciłam ale może pomoże na wiecznie zmęczona okolicę oczu. Poza tym w końcu pracuję, więc od czasu do czasu mogę coś kupić ponadprogramowego, tak myślę. Odwiedzę was wkrótce. Najpewniej wieczorkiem.
Trzymajcie się chudo! Miłego dnia!
poniedziałek, 30 grudnia 2019
sobota, 28 grudnia 2019
#28
Witajcie po Świętach!
Dawno mnie nie było, miałam sporo zajęć: praca-uczelnia-praca-dom-praca.
Jak w tym czasie jadłam? Bardzo różnie. Na pewno nie przejadałam się, może poza wigilią. Raz jadłam 500 kcal, innym razem 1000. Chociaż ja ze swoim K. nie obchodzimy świąt to przyrządziliśmy sobie kolację. Był karp, kapusta z grochem, uszka z barszczem, krokiety, pierogi.
Jadłam wszystko ale tak bez nadmiernego obżarstwa. W 1 i 2 dzień świąt już umiarkowanie. Weszłam dzisiaj na wagę, pokazała ku mojemu zdziwieniu 62,7 kg. Przez dwa tygodnie schudłam 0,5 kg. Z jednej strony mało, z drugiej jak na nieregularną kalorykę dużo. Można powiedzieć w sam raz. Mam nadzieję, że w styczniu schudnę więcej niż zaledwie 0,5 kg na 2 tygodnie. Muszę zacząć chodzić na aeroby, bo nie zdążę do wakacji. Mam cel: waga do czerwca minimum 55 kg. To bardzo realny cel, więc jeśli zawalę to z własnej winy a nie z wygórowanych oczekiwań.
Postaram się pisać systematycznie.
Dzisiaj odebrałam okulary. Są śliczne, trochę kocie w turkusowej oprawie. A do tego uroczy pojemniczek na soczewki w żabki <3
Edit: Wielokrotnie oglądałam film "Kiedy przyjaźń zabija" i chociaż to raczej kino trochę familijne to oglądanie go jakoś pomaga mi przetrwać najgorsze chwile.
Dawno mnie nie było, miałam sporo zajęć: praca-uczelnia-praca-dom-praca.
Jak w tym czasie jadłam? Bardzo różnie. Na pewno nie przejadałam się, może poza wigilią. Raz jadłam 500 kcal, innym razem 1000. Chociaż ja ze swoim K. nie obchodzimy świąt to przyrządziliśmy sobie kolację. Był karp, kapusta z grochem, uszka z barszczem, krokiety, pierogi.
Jadłam wszystko ale tak bez nadmiernego obżarstwa. W 1 i 2 dzień świąt już umiarkowanie. Weszłam dzisiaj na wagę, pokazała ku mojemu zdziwieniu 62,7 kg. Przez dwa tygodnie schudłam 0,5 kg. Z jednej strony mało, z drugiej jak na nieregularną kalorykę dużo. Można powiedzieć w sam raz. Mam nadzieję, że w styczniu schudnę więcej niż zaledwie 0,5 kg na 2 tygodnie. Muszę zacząć chodzić na aeroby, bo nie zdążę do wakacji. Mam cel: waga do czerwca minimum 55 kg. To bardzo realny cel, więc jeśli zawalę to z własnej winy a nie z wygórowanych oczekiwań.
Postaram się pisać systematycznie.
Dzisiaj odebrałam okulary. Są śliczne, trochę kocie w turkusowej oprawie. A do tego uroczy pojemniczek na soczewki w żabki <3
Edit: Wielokrotnie oglądałam film "Kiedy przyjaźń zabija" i chociaż to raczej kino trochę familijne to oglądanie go jakoś pomaga mi przetrwać najgorsze chwile.
sobota, 14 grudnia 2019
12# 13# 14#
Hej!
W ostatnich dwóch dniach jadłam trochę więcej ale nie przekroczyłam 700-800 kcal.
Waga niestety rano pokazała 63,2, czyli o 100 gram więcej. Eh.
Dzisiaj wypiłam szklankę soku multiwitamin, na obiad mam pół woreczka ryżu z mieszanką chińską a na kolację planuję surówke z dwóch marchewek i połowy pomarańczy.
Jutro na uczelnię zabbiorę surówkę z marchewki i połówkę woreczka ryżu i mały sok w kartoniku z rurką.
Trzymajcie się chudo!
W ostatnich dwóch dniach jadłam trochę więcej ale nie przekroczyłam 700-800 kcal.
Waga niestety rano pokazała 63,2, czyli o 100 gram więcej. Eh.
Dzisiaj wypiłam szklankę soku multiwitamin, na obiad mam pół woreczka ryżu z mieszanką chińską a na kolację planuję surówke z dwóch marchewek i połowy pomarańczy.
Jutro na uczelnię zabbiorę surówkę z marchewki i połówkę woreczka ryżu i mały sok w kartoniku z rurką.
Trzymajcie się chudo!
środa, 11 grudnia 2019
#11
Wczoraj nic nie jadłam. Piłam tylko kawę z mlekiem i czekoladę rozpuszczalną.
Dzisiaj natomiast na śniadanie banan a na obiadokolację surówka na bazie białej kapusty. Nie wiem ile to może mieć kalorii ale na pewno nie przekroczyłam 500 kcal, więc jest dobrze.
Też tak macie, że jak nic nie jecie to nie macie apetytu a jak coś zjecie to robicie się glodni? U mnie tak to teraz wygląda.
Dzisiaj natomiast na śniadanie banan a na obiadokolację surówka na bazie białej kapusty. Nie wiem ile to może mieć kalorii ale na pewno nie przekroczyłam 500 kcal, więc jest dobrze.
Też tak macie, że jak nic nie jecie to nie macie apetytu a jak coś zjecie to robicie się glodni? U mnie tak to teraz wygląda.
wtorek, 10 grudnia 2019
#9,10
Wczoraj zjadłam a raczej wypiłam tylko kotajl z banana i mleka
tj. jakieś 200 kcal
i dzisiaj jeszcze nic nie jadłam. Jeśli poczuję głód to wypiję taki sam koktajl.
Waga rano pokazała 63,1! A więc chudnę, powolutku ale sukcesywnie. Może do wiosny uda się te 55 kg. A potem do lata 50. Marzę o tym i mam w sobie siłę! Jak na razie :)
W czwartek mam rozmowę o pracę. Nie wiadomo co z tego wyniknie ale fajnie, że w ogóle zapraszają mnie na rozmowy.
I jestem z siebie trochę dumna, bo wcześniej każdy smutek i stres zajadałam a teraz daję radę bez tego. Właściwie jeszcze bardziej jestem zmotywowana.
Cel do lata: od foki do szparagi
niedziela, 8 grudnia 2019
#8
Bilans z wczoraj:
fasolka w sosie pomidorowym - 168 kcal
kanapka z połowy kajzerki, jajka, łyżeczki sosu czosnkowego winiary i tuńczyka z wody - 244 kcal
Razem: 411 kcal
Kupiłam wagę elektroniczną i ona pokazuje większy pomiar, bo aż 63,5 kg. Czyli biorąc pod uwagę, że schudłam 5 kg to musiałam ważyć jakieś 69 kg. Będę opierała się na wadze elektronicznej.
Nie zrealizowałam więc swojego pierwszego celu - 60 kg. Walczę nadal.
A dzisiaj niedziela i jak zwykle dzień porządków.
fasolka w sosie pomidorowym - 168 kcal
kanapka z połowy kajzerki, jajka, łyżeczki sosu czosnkowego winiary i tuńczyka z wody - 244 kcal
Razem: 411 kcal
Kupiłam wagę elektroniczną i ona pokazuje większy pomiar, bo aż 63,5 kg. Czyli biorąc pod uwagę, że schudłam 5 kg to musiałam ważyć jakieś 69 kg. Będę opierała się na wadze elektronicznej.
Nie zrealizowałam więc swojego pierwszego celu - 60 kg. Walczę nadal.
A dzisiaj niedziela i jak zwykle dzień porządków.
sobota, 7 grudnia 2019
#6, 7
Bilans z 6 grudnia:
koktajk z bananem i mlekiem - 200 kcal
4 mandarynki - 100 kcal
Razem: ok. 300 kcal
Dzisiaj nie wiem jeszcze co będę jadła, dlatego uzupełnię notatkę wieczorem. Wieczorem też przeczytam co u Was słychać.
Mam w planach kupić dzisiaj wagę elektroniczną, żeby mieć większą kontrolę nad procesem odchudzania.
W pracy zauważono, że schudłam. Bardzo mnie to cieszy:)
koktajk z bananem i mlekiem - 200 kcal
4 mandarynki - 100 kcal
Razem: ok. 300 kcal
Dzisiaj nie wiem jeszcze co będę jadła, dlatego uzupełnię notatkę wieczorem. Wieczorem też przeczytam co u Was słychać.
Mam w planach kupić dzisiaj wagę elektroniczną, żeby mieć większą kontrolę nad procesem odchudzania.
W pracy zauważono, że schudłam. Bardzo mnie to cieszy:)
czwartek, 5 grudnia 2019
#5
Bilans ze środy:
koktajk z dwóch bananów i mleka - 233 kcal
Fasolka w sosie pomidorowym - 168 kcal
Draże kokosowe korsarz - 326 kcal
Razem: 727 kcal
Gdyby nie te drażetki wyszedły ładny bilans. Meh.
koktajk z dwóch bananów i mleka - 233 kcal
Fasolka w sosie pomidorowym - 168 kcal
Draże kokosowe korsarz - 326 kcal
Razem: 727 kcal
Gdyby nie te drażetki wyszedły ładny bilans. Meh.
środa, 4 grudnia 2019
#4
Odebrałam list, odpowiedź jest średnia, tzn. mam uzupełnić dokumentację i dosłać. Tak przewidywałam, chociaż chciałabym tę sprawę już załatwić i wiedzieć, w którą stronę to się potoczy.
Wczorajszy bilans:
koktajk z połówką awokado, bananem, małym jogurtem i mlekiem
kanapka z połową kajzerki, łyżeczką sosu czosnkowego, łyżeczką tuńczyka z wody i jajkiem sadzonym
skittlesy
755 kcal
Pogoda za oknem niezbyt sprzyjająca. Chyba muszę wdziać ubranko eskimosa.
Wczorajszy bilans:
koktajk z połówką awokado, bananem, małym jogurtem i mlekiem
kanapka z połową kajzerki, łyżeczką sosu czosnkowego, łyżeczką tuńczyka z wody i jajkiem sadzonym
skittlesy
755 kcal
Pogoda za oknem niezbyt sprzyjająca. Chyba muszę wdziać ubranko eskimosa.
wtorek, 3 grudnia 2019
#3
Zmiany w lekach chyba robią to co mają robić, bo budzę się przed 8:00 i jestem wyspana.
W pracy nerwowo, coraz częściej poważnie myślę o zmianie pracy a przede wszystkim środowiska, w którym przebywam.
Bardzo się stresuję, bo dostałam awizo na list, na który czekam od dawna. Wiele od niego zależy. Dzisiaj go odbiorę po 11.
Waga rano pokazała 60 kg, więc ta niewielka zwyżka była spowodowana okresem. Ogarnęłam się i dalej dietuję. Wczorajszy bilans:
koktajl z połówką awokado, bananem, małym jogurtem naturalnym i mlekiem
4 mandarynki
1/4 kajzerki, łyżeczka sosu czosnkowego winiary, jajko sadzone, łyżeczka tuńczyka z wody
702 kcal
W pracy nerwowo, coraz częściej poważnie myślę o zmianie pracy a przede wszystkim środowiska, w którym przebywam.
Bardzo się stresuję, bo dostałam awizo na list, na który czekam od dawna. Wiele od niego zależy. Dzisiaj go odbiorę po 11.
Waga rano pokazała 60 kg, więc ta niewielka zwyżka była spowodowana okresem. Ogarnęłam się i dalej dietuję. Wczorajszy bilans:
koktajl z połówką awokado, bananem, małym jogurtem naturalnym i mlekiem
4 mandarynki
1/4 kajzerki, łyżeczka sosu czosnkowego winiary, jajko sadzone, łyżeczka tuńczyka z wody
702 kcal
niedziela, 1 grudnia 2019
#1
- Waga pokazała dzisiaj 61 kg. Mam nadzieję, że to przez okres. Jestem załamana. Zwłaszcza, że w ostatnich dniach niespecjalnie trzymałam dietę, to wina chyba miesiączki, że potrzebowałam więcej kalorii. Dzisiaj planuję głodówkę i ogarnięcie się. Dostałam zastrzyku energii. Od rana sprzątam.
- W piątek miałam ciężki dzień: rano terapia, w południe lekarz, potem praca do 20. Lekarz zdecydował, że spróbujemy modyfikacji leczenia ale w obrębie leków, które już przyjmuję na zasadzie tego więcej a tamtego mniej i inne pory zażywania. W aptece zostawiłam 90 zł. Biorę teraz ketrel na sen, efecctin na depresję, lamitrin na stabilizację nastroju i fluanxol na myśli psychotyczne. Plus jest taki, że nie mam apetytu.
- K. powiedział, że w styczniu dostanę na urodziny kota takiego jak chciałam, czyli wiekowego, takiego, którego nikt by nie chciał. Opiekowanie się nim ma mi pomóc w leczeniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)